Archimedes z Syrakuz powiedział kiedyś „Dajcie mi punkt oparcia, a poruszę ziemię”. Jerzy Pepłowski z Mroczk, w Tygodniku Ostrołęckim Nr 6 (1300), z 8 lutego 2005 r. powiada „Rada jest może miejska, ale gmina wiejska. Mieszkańcy wsi też płacą podatki i mają prawo żyć lepiej. Porządna droga, woda, światło to podstawowe nasze oczekiwania. Niezbyt wygórowane jak na XXI wiek. Traktowanie wsi przez radych jest natomiast upokarzające.” Ciekawe stwierdzenie jak na kogoś, kto zatrzymał się ze sposobem myślenia w wieku XIX.
Peroruje radny Brym „To czysta złośliwość wobec Jerzego Pepłowskiego, radnego z Paulinowa i rozgrywki personalne”. Zdaje się, że pojęcie „demokracja” nabrało w Różanie nowego semantycznego znaczenia, bo do tej pory, raczej nie kojarzono go ze złośliwością, ale z większością. Abstrahując od niezrozumienia terminologii i pomimo wielu lat w samorządach, bladego o nich pojęcia, panowie radni albo są głupi, albo ślepi. Mam nadzieję, że nie dotyczą ich obie te przypadłości na raz.
Wpływy do budżetu z terenów wiejskich, związane z podatkami i opłatami lokalnymi, oraz generalny udział wsi w dochodach gminy, jest odwrotnie proporcjonalny do wydatków ponoszonych na infrastrukturę i inwestycje poza miastem. O skali umorzeń podatkowych, które stanowią główny element zabiegania o wyborcze głosy na wsi, już nawet nie wspomnę, bo w kontekście uchwały o zwolnieniu rolników z podatku od nieruchomości, jest to po prostu ewidentna nieprzyzwoitość. Tak, tak, drodzy mieszkańcy Różana, Wasi wiejscy odpowiednicy nie płacą podatku od nieruchomości, bo sami się z niego zwolnili podczas głosowania. Jednocześnie ten sam podatek wam podnieśli. Tak właśnie pojęcie sprawiedliwości i równości obywateli wobec prawa panowie Pepłowski i Brym wprowadzają w życie, bez żenady dodając, że jeśli nawet nie zwolni się rolników z podatku, to i tak nie będą go płacić. Na marginesie dodam tylko, że podczas debaty na komisji, na temat zwolnień podatkowych, radny Pepłowski rzucił do mnie z przekąsem: „…pan nie jesteś różaniak, pana ojciec pochodził z Glinek! Nie wypowiadaj się pan więc za różaniaków!”. Mniej więcej taki poziom dyskusji i zasadności wprowadzanych rozwiązań prawnych, funkcjonujących na terenie naszej gminy, prezentuje mega sołtys z Mroczk.
Jak można czuć się pokrzywdzonym, jeśli 1/3 budżetu gminy przeznaczona na inwestycje dotyczy terenów stricte wiejskich, a pozostała część wcale nie pozostaje tylko w miasteczku?! Służy bowiem wszystkim, bo trudno traktować modernizację oczyszczalni, budowę zalewu, czy remont gminnej szkoły jako miejską fanaberię. Litości! Można się oczywiście czuć pokrzywdzonym, jeśli przez kilka kolejnych lat wyciągało się grubą kasę, a to na drogę, a to na świetlicę, a to na wodociąg. Gdy w końcu demokratyczna większość powiedziała „hola”, Pepłowski zabiera zabawki i obrażony zaczyna narzekać na własną piaskownicę. A i pan Tadeusz również zachowuje się jak nadpobudliwa primabalerina, bo tyle środków, ile rada przez kolejne kadencje przeznaczyła na zaspokojenie jego politycznych ambicji, w okręgu wyborczym niewielu dostało. Partykularyzm się kłania i walka o wyborcze souveniry, a na sztandarach niepokój o wieś.
Idźmy dalej. Czytam w Tygodniku: „Jerzy Pepłowski uważa, że w radzie są cały czas prowadzone rozgrywki między wsią a miastem”. No tak, skoro jest uczestnikiem i głównym rozgrywającym tych rozgrywek, to przynajmniej tym razem się nie myli. Tylko, że z rozgrywającymi to my zawsze mieliśmy poważne problemy, czy to na forum reprezentacji kraju w piłce nożnej, czy każdej innej, w tym i gminnej. Oj poprzewracało się w głowach, poprzewracało od nadmiaru.
Zamiast podsumowania:
To nie radni z miasta dzielą gminę na dwie części. To nie radni z miasta dzielą obywateli na dwie kategorie. To w końcu nie radni z miasta dbają jedynie o jego interesy. Ustalając budżet, radni z miasta pozwolili, aby lwia jego część powędrowała na tereny wiejskie. Ustalając budżet, radni z miasta brali pod uwagę interes całej gminy, a nie jednej wsi czy sołectwa.
Radny Pepłowski i radny Brym swoimi wystąpieniami, głosowaniami i zachowaniem, jednoznacznie dzielą gminę na wiejską i miejską. Radny Pepłowski i radny Brym, przy udziale miejskich radnych, podnoszą podatki „mieszczuchom”, a rolników z nich zwalniają. Radny Pepłowski i radny Brym dzielą mieszkańców gminy na różne kategorie.
Pozostaję z nadzieją, że mieszkańcy zapamiętają, iż niezależnie od miejsca, w którym stoi ich dom, wszyscy jesteśmy różaniakami.
Piotr Świderski
Notatka: Do artykułu można dodawać komentarze.